niedziela, 16 marca 2008

Narodziny Uru.

Pewnego dnia gdy Sabi zaszła w ciąże Tanabiego nie było.Sabi postanowiła go poszukać.
Po kilku minutach znalazła go w krzakach z inną lwicą.Sabi ukryła się w kszakach by potsłuchać jego i jej rozmowe.
Tanabi: Co, co takiego!Mam opuścić Sabi dla ciebie!?
Lwica: Tak,właśnie tak!
Tanabi:Nigdy Lina!-I poszedł...
Sabi była dumna z Tanabiego,ale nie wiedziała co między nimi było.
Następnego dnia gdy był dzień narodzin dziecka Sabi była niecierpliwa,a Tanabi był zły ale nie wiem na co.
Wreszcie po kilku godzinach zaczą się porud.
Rodziła dobre 6 godzin.
I nagle.....po bulu......wyszła lwiczka.
Sabi:To...to......ona!
Kasaj:Tak to ona.
Kasaj był szamanem jak potem Rafiki!
Sabi:Jak damy jej na imie?
Tanabi:Hhhhm.....nooo....emmmm....może.....ehhh nie wiem.
Sabi:A może Uru?
Tanabi:Dobrze Sabi niech będzie Uru.
C.D.N.